Norweżka uciekła do Polski przed Barnevernet. Nowe fakty
Norweżka czeka na wyniki postępowania azylowego. /Zdjęcie ilustracyjne Fot. fotolia - royalty free
Jerzy Kwaśniewski: Pani Garmo zwróciła się do Instytutu Ordo Iuris na początku sierpnia. Pod koniec miesiąca złożyliśmy wniosek o udzielenie jej azylu w Polsce. Obecnie postępowanie trwa i ma na celu zweryfikowanie dwóch przesłanek dla udzielenia go. Pierwsza: zagrożenie dla praw i wolności Norweżki oraz jej córki, jeśli wrócą do kraju. Istnieje bowiem uzasadniona obawa, że obowiązujące w Norwegii przepisy, niezgodne z międzynarodowymi standardami ochrony praw człowieka, mogą doprowadzić do bezzasadnego odebrania córki matce. Druga przesłanka to ważny interes Rzeczpospolitej. Nie ulega wątpliwości, że dobro dziecka jest ważnym interesem tak z perspektywy prawa i zobowiązań międzynarodowych, jak i z perspektywy polskiej konstytucji. Jesteśmy dobrej myśli, choć trzeba pamiętać, że decyzja o azylu jest uznaniowa.
Barnevernet zainteresował się Eirą tylko ze względu na wcześniejsze odebranie matce pierwszego dziecka. Działa to poniekąd z automatu. Gdy była w ciąży, pojawili się u mojej klientki przedstawiciele instytucji, żądając pisemnej zgody na wszczęcie postępowania jeszcze przed narodzinami dziecka. Pomimo tego, że takiej zgody nie dostali, i tak uzyskali dostęp do dokumentacji medycznej i od razu po narodzinach rozpoczęli czynności. Gdy dziewczynka miała trzy miesiące, postawili ultimatum: albo dziecko zostanie zabrane, albo pani Garmo zgodzi się na dobrowolne osadzenie w domu matki i dziecka. Zgodziła się na drugą opcję, ale na miejscu szybko stało się jasne, że pobyt w placówce Barnevernet nie służy pomocy rodzinie, a jedynie zebraniu dowodów na niewydolność wychowawczą matki. Silje Garmo była zszokowana traktowaniem innym pensjonariuszek. Bardzo wiele z nich miało być pod wpływem aplikowanych niemal przymusowo antydepresantów. W końcu opuściła ośrodek, bo miała do tego prawo, a jej adwokat napisała oficjalne wypowiedzenie pobytu. To działo się pomiędzy marcem a majem. W maju Silje Garmo zbiegła do Polski, a Barnevarnet w lipcu wszczęło postępowanie, chcąc przejąć pieczę nad dzieckiem.
Silje Garmo straciła wcześniej starszą córkę na skutek dobrze przygotowanej kampanii donosów, inspirowanych przez ojca dziewczynki. Wśród ostatecznych powodów odebrania dziecka matce powołano „chaotyczny styl życia”, „przewlekłe zmęczenie” i nadużywanie paracetamolu. Gdy narodziła się młodsza córka, automatycznie przywołano te same argumenty, dodając do nich – jako okoliczność obciążającą – fakt zajścia w drugą ciążę. Bardzo trudny było dla niej wyjazd z Norwegii i oddalenie się od starszej córki.
Zamierza zostać w Polsce na stałe. Z wykształcenia moja klientka jest politologiem. Wiedziała, że polski porządek ustrojowy skutecznie chroni rodziny. Poukładała sprawy prywatne, mieszka obecnie pod Warszawą i zajmuje się córką. Czeka na wyniki postępowania azylowego. Ma nadzieję, że, po unormowaniu sytuacji, będzie mogła rozpocząć starania o odzyskanie starszego dziecka. Jest już spokojna. Po traumie, jaką przeżyła w Norwegii, te kilka miesięcy unormowanego życia, pozwoliły jej i dziecku dojść do siebie. Dziś spotykam szczęśliwą mamę ze szczęśliwą córeczką. Niestety, takich norweskich rodziców jest w Polsce coraz więcej. Nie jest to oczywiście zjawisko masowe, ale już teraz wśród moich klientek są dwie kolejne norweskie mamy, które przebywają w Polsce. Ukrywanie się z nieuregulowaną sytuacją prawną może nieść ze sobą poważne konsekwencje.
To może Cię zainteresować
26-09-2017 10:39
3
0
Zgłoś
26-09-2017 08:51
0
-4
Zgłoś
25-09-2017 22:53
21
0
Zgłoś
25-09-2017 22:23
2
0
Zgłoś
25-09-2017 18:33
29
0
Zgłoś
25-09-2017 16:58
32
0
Zgłoś
25-09-2017 16:52
29
0
Zgłoś
25-09-2017 11:14
77
0
Zgłoś