Biznes i gospodarka

Czysta energia: Skąd Norwegowie biorą prąd?

Maciej Janta

21 listopada 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Czysta energia: Skąd Norwegowie biorą prąd?

Norwegowie prawie 98 proc. swojej energii elektrycznej uzyskują z hydroenergii. Fot. Fotolia - royalty free

Norwegowie prawie 98 proc. swojej energii elektrycznej uzyskują z hydroenergii, co zapewnia im szóste miejsce na świecie w wytwarzaniu prądu z elektrowni wodnych. Znana im od końca XIX wieku, w następnym stuleciu, dzięki szczególnym warunkom geograficznym, stała się filarem, na którym Norwegia opiera produkcję elektryczności.
Polacy również zaczynali w tym samym czasie, czego przykładem jest elektrownia Struga na rzece Słupia, zbudowana w 1890, co czyni ją jedną z najstarszych elektrowni wodnych na świecie. Jednak z różnych względów Polacy opierają swoją energetykę o węgiel, a produkcja prądu ze spiętrzonej wody to ok. 2 proc. całości.
Reklama

Woda = prąd

Skandynawia oferuje doskonałe warunki do rozwoju tego typu energetyki. Góry i liczne cieki wodne umożliwiają pozyskiwanie energii stosunkowo tanim kosztem. W dużym skrócie wygląda to tak, że woda spływająca z gór wiosną i latem jest zatrzymywana w zbiornikach, z których, w razie potrzeby, jest zwalniana, a energia kinetyczna powstała w ten sposób zostaje „przerobiona” na energię elektryczną. Dzięki zbiornikom umożliwiającym upusty wody, produkcja prądu jest możliwa również zimą. Czasami istnieją warunki do zbudowania elektrowni bezpośrednio na rzece, wówczas nie trzeba inwestować w budowę dużych zapór.

Norweski klimat sprzyja tej metodzie wytwarzania prądu – jest wiele górskich rzek, wodospadów czy jezior, co przy niskich temperaturach i małym parowaniu oznacza duże zasoby. Liczba hydroelektrowni sięga w Norwegii prawie tysiąca, a ich najszybszy rozwój przypadł na lata 70., chociaż najstarszą czynną hydroelektrownią jest zbudowana w 1900 roku Hammeren (Maridalen) niedaleko Oslo.

Obecnie przeprowadzane są modernizacje i inwestycje w już istniejące obiekty – tak, aby zwiększyć ich potencjał. Za rozwój energetyki odpowiada między innymi państwowa firma Statkraft, największy norweski producent energii elektrycznej, obsługujący prawie połowę rocznego zapotrzebowania na prąd. Statkraft jest obecny również na światowym rynku – inwestuje w innych krajach, np. w Niemczech czy Albanii, gdzie także realizuje projekty hydroenergetyczne. Oprócz hydroenergii Statkraft inwestuje m.in. w energię wiatrow

W zeszłym roku osiągnięto w tej dziedzinie rekord – wyprodukowano już 2,5 TWh energii. Taka ilość pozwala np. na roczne zasilenie stu tysięcy gospodarstw domowych.

Rekord w produkcji energii

Jeśli chodzi o konkretne dane, to w 2013 roku kraj wyprodukował 134 TWh (terawatogodzin) energii elektrycznej (sama stolica – Oslo – zużyła 9 TWh). W produkcji prądu, oprócz filarowej hydroenergetyki (odpowiedzialnej za 129 TWh), Norwegia korzystała również z termoenergetyki (3,3 TWh) oraz energii pozyskanej z wiatru (1,9 TWh). Ta ostatnia rozwija się dynamicznie w ciągu ostatnich kilku lat i przewiduje się, że jej rola będzie rosła. W zeszłym roku osiągnięto w tej dziedzinie rekord – wyprodukowano już 2,5 TWh energii. Taka ilość pozwala np. na roczne zasilenie stu tysięcy gospodarstw domowych. Co ciekawe, norweska sieć energetyczna jest połączona ze szwedzką, duńską i holenderską, a są plany połączenia także z brytyjską i niemiecką.
Zapora wodna hydroelektrowni Alta w Norwegii
Zapora wodna hydroelektrowni Alta w Norwegii Źródło: Wikimedia_Commons

Największa inwestycja w Europie

Obecnie Statkraft wraz z TrønderEnergi i Nordic Wind Power realizują największy projekt budowy farmy wiatrowej na naszym kontynencie. Będzie on zlokalizowany w środkowej części kraju (dokładnie na półwyspie Fosen, wyspie Hitra i w Snillfjord) i obejmie sześć farm wiatrowych o łącznej mocy 1000 MW. Całość będzie liczyć prawie 300 wiatraków, każdy o mocy 3,6 MW, a całkowity koszt inwestycji wyniesie 1,1 miliarda euro. To mniej niż pierwsza wersja projektu, która odłożono z uwagi na wysokie koszty i niską opłacalność. Sytuację zmieniły niskie ceny ropy naftowej, które wpłynęły na decyzję o przywróceniu inwestycji. Powinna ona zostać zakończona w 2020 roku i będzie mogła zasilać 170 tys. gospodarstw domowych.

Norweskie statystyki pokazują, że cena za energię elektryczną rośnie (trzeci kwartał 2016 roku). Jako główną przyczynę podaję się mniejsze niż rok temu napełnienie zbiorników hydroelektrowni.

Ile to wszystko kosztuje?

Jak zatem przekłada się to wszystko na cenę prądu? Według danych Eurostatu za pierwszą połowę bieżącego roku, najtańszy prąd w przeliczeniu euro za kilowatogodzinę jest w Kosowie i kosztuje 0,05 euro za kilowatogodzinę. Polska znalazła się na 17. miejscu z ceną prawie 0,15 euro za kilowatogodzinę, a Norwegia – na 20.

W kraju hydroenergetyki prąd kosztuje nieco ponad 0,15 euro za kilowatogodzinę. Najwięcej w Europie płacą Duńczycy – ponad 0,30 euro za kilowatogodzinę. Jednak Norwegia zajmuje wysokie miejsce, jeśli chodzi o inne dane – mówiące o tym, ile energii jest w stanie zakupić pracownik za miesięczną pensję.   
Norweskie statystyki pokazują, że cena za energię elektryczną rośnie (trzeci kwartał 2016 roku). Jako główną przyczynę podaję się mniejsze niż rok temu napełnienie zbiorników hydroelektrowni.

Norwegia neutralna klimatycznie?

Inwestycje w odnawialne źródła energii wpisują się w rządowe plany zmniejszania oddziaływania na środowisko naturalne. Norwegia planuje chociażby wprowadzenie zakazu użytkowania samochodów z silnikiem diesla, a także promowanie pojazdów z silnikiem elektrycznym. Mimo rosnącej roli eko-przyjaznych źródeł energii, wydaje się, że norweska gospodarka jeszcze przez wiele dziesięcioleci będzie oparta na eksporcie tradycyjnych surowców energetycznych – ropy naftowej i gazu.

Nie tylko Norwegia

Inwestycje w farmy wiatrowe widoczne są również w Polsce, mimo rządowego poparcia dla energetyki opartej na węglu. Obecnie największą z nich jest budowa farmy wiatrowej na Bałtyku, w liczbie stu turbin wiatrowych. Zbuduje ją firma Polenerga, a jej potencjał jest szacowany na 1200 MW. Wiatraki produkują więcej prądu na morzu niż na lądzie, stąd też bardziej opłaca się budować farmy morskie.

Mimo tego nie brak zarzutów wobec entuzjastów i propagatorów tego typu energetyki. Jej przeciwnicy wypominają dopłacanie do biznesu, przestoje i trwałe oszpecanie krajobrazu. Co ciekawe, kiedy kryzys finansowy dotknął Hiszpanię, jej rząd zdecydował się wyłączyć farmy wiatrowe, ponieważ nie były opłacalne. Najbliższe dekady pokażą, czy rzeczywiście konwencjonalne źródła energii zostaną zastąpione przez energetykę odnawialną.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok