Czytelnia
Jak jest w Barnevernet?
6
14-letnia Norweżka napisała na blogu o swoich doświadczeniach z Barnevernet. Czy w placówkach urzędu chroniącego dzieci jest gorzej, niż w więzieniach?
14-letnia Ida od dwóch lat znajduje się pod opieką Barnevernet. W ciągu dwóch lat przebywała zarówno w placówce zamkniętej i otwartej. Co dziewczyna myśli o działalności instytucji? Swoje przeżycia opisała na blogu, w poście pod tytułem „Zamknięte kontra otwarte placówki Barnevernet". Jak traktuje się młodych podopiecznych?
Jak więźniowie
„Wiedzieliście, że pobyt w zamkniętej instytucji chroniącej dzieci (lukket barnevernsinstitusjon) oznacza prawie to samo, co pobyt w więzieniu? W niektórych zamkniętych placówkach nie ma się nic. Tylko pokój z kratami w oknach. Czasem też drzwi, ale takie, których nie da się otworzyć od wewnątrz. Poza tym wszystko jest zamknięte, okratowane i niedostępne.
Czy trzeba traktować młodzież jak więźniów tylko dlatego, że chcą wrócić do swoich rodzin? O co w tym chodzi? Młodzież, która była ofiarą przemocy, która musiała żyć z pijanymi rodzicami - czy to właśnie ona musi ponosić za to winę? (...) w takim miejscu czujesz się odizolowany, czujesz, że zaczynasz tracić kontrolę. Zaczynasz więc działać, próbujesz z tego wyjść, robisz w tym celu wszystko, co tylko wpadnie ci do głowy. Wtedy pojawiają się 2-3 osoby, które trzymają cię mocno przypartego do podłogi, dopóki się nie uspokoisz. I tak to może trwać cały dzień i całą noc. Czy to normalne? Nie, z pewnością nie. Jeśli jednak uda ci się uciec, to dzwonią na policję, a kiedy policja cię znajduje, to zakuwa cię w kajdanki, prowadzi do radiowozu i odwozi do placówki, unieruchamiając na całą drogę, jeśli to niezbędne. Za pierwszym razem, kiedy tak się stało miałam 12 lat... potraktowali mnie jak śmiecia.
W niektórych placówkach są po 2 osoby w wieku 16-18 lat, które upijają siebie, albo innych. A ci młodsi chcą być tacy jak oni. Albo przynajmniej chcą się dostosować. W mojej placówce nikt nie brał na szczęście żadnych środków odurzających. Ja bardzo łatwo uzależniałam się od wszystkiego - papierosów, ucieczek i agresji...
Człowiek chce się tylko dostosować, a starsi stają się wtedy jedynym wzorem. W pewnym sensie obcy stają są dla nas jak bracia i siostry. Pomyślcie tylko, jak ciężko mieli z nami najstarsi. Z reguły troszczymy się o młodszych od siebie, ale należałoby zadbać też o starszych, oni też dużo przeżyli w dzieciństwie. Co się dzieje z osobami, które kończą 18 lat? Wyrzuca się je po prostu na bruk? Czy powinno się ich traktować jak śmieci, bo w kolejce czekają młodsze osoby, którymi się trzeba zająć? Ja sama jestem jedną z młodszych, mam 14 lat.
Ale na Boga, pomyślcie tylko co się tutaj dzieje z osobami w wieku 16-18 lat. Ich traktuje się naprawdę jak więźniów. Nie umiem sobie nawet tego wyobrazić, a nadal pamiętam przez co ja przeszłam. A wobec młodszych opiekunowie są „łagodniejsi". A przecież wcale nie byli łagodni. Za pierwszym razem miałam 12 lat. A pracownicy tej instytucji to jakieś dupki. Cały czas powtarzają, że próbują zaopiekować się najmłodszymi podopiecznymi. Ciężko w to uwierzyć. Łatwiej uwierzyć w to, że to stróże więzienni, a jedyne czego im brakuje to mundury. Przydałby się też drut kolczasty.
Nie wiem, jakim prawem Barnevernet oczekuje od młodzieży tak dużo. Tak jakby wszystko było winą młodzieży... pomyśleć tylko o tych, którzy piją albo ćpają. Pomyśl, że to mógłbyś być ty. To straszne... ale dość o tym!"
Otwarte placówki chroniące dzieci są naprawdę 100000 razy lepsze, niż zamknięte, przysięgam. W niektórych przypadkach przypominają odrobinę te zamknięte, dzwonią na policję, jeśli uciekniesz, albo jesteś agresywny itp. Ale... nie przygniatają cię do ziemi, chyba, że mają ku temu poważny powód (chociaż uważam, że nigdy nie ma ku temu dobrego powodu, niezależnie od tego, co się zrobi), ale czego mogą się spodziewać po osobach, które mieszkają w takiej placówce? Kiedy coś się wydarzy to są bardzo zaskoczeni. Ale to tyle o negatywach, ponieważ bardzo dobrze się tutaj czuje.
Barnevernet
W domu przystosowawczym, gdzie mieszkam, jest najlepiej na świecie. (...) chciałam powiedzieć, że ludzie powinni bardziej szanować osoby, które mieszkają w zamkniętych placówkach. Powodem, dla którego tam trafiłam była ucieczka - tak bardzo chciałam wrócić do domu! To chyba naturalne dla 12-latka, że chce wrócić do swojej mamy? Teraz, jako 14-latka, nie czuję wcale, że dużo się w ciągu tych dwóch lat zmieniło. Minęły tylko dwa lata, a czuje jakby to było 10. Jestem pod opieką Barnevernet, tak jak wiele innych dzieci, ale to nie znaczy, że jesteśmy źli. Uwierzcie mi!"
Źródło: idahagis.blogg.no, zdjęcie frontowe: fotolia - royalty free
Reklama
To może Cię zainteresować
1
11-12-2014 09:03
2
0
Zgłoś
10-12-2014 21:57
0
-5
Zgłoś
10-12-2014 20:54
3
0
Zgłoś
10-12-2014 20:15
5
0
Zgłoś
10-12-2014 19:11
0
-3
Zgłoś