Wlasnie przeczytalam artykul o pani Dominice jestem pod wrazeniem i owszem, bo byc tu dwa lata i w ogole osluchac sie z tym jezykiem to juz sukces. Ale mnie nurtuje co innego, mianowicie jestem tutaj rok uczylam sie w Nygårskole skonczylam dwa moduly co chyba odpowiada 4 poziomom( ale nie mam pewnosci, )wybieram sie dalej a kolezanka mowila mi o folkeuniversytet bo tam sami polacy a ja mialam grupe obcojezyczna w nygår wiec propozycja ciekawa i tu zaczyna sie moja obawa (nie ujmujac nic pani Dominice) nie mam pewnosci czy to ze pani Dominika ma stycznosc z jezykiem dopiero dwa lata juz tak wrosla w ten jezyk, osluchala sie, zna wszystkie niuanse jezykowe aby mogla byc tak do konca kompetentna. Dlaczego i skad moja obawa? - a wiec mialam okazje raz byc( w trakcie nauki w Nygår) na innym kursie a konkretnie w Polsk kurs senter i pani notabene prawie norwezka ,ktora sie tu wychowala miala problemy z odpowiedzia na proste pytania, wiec nie wiem , moze moje obawy nie sa sluszne, ale z mojego krotkiego doswiadczenia a mam staly i czesty kontakt z Norwegami , wynika ze to nie jest takie proste osluchac i nauczyc sie tego jezyka. Tym bardziej ze mowia tak szybko i jeszcze bergensk co daje nam ogolny rzechot.