Lomo, ja się z tobą całkowicie zgadzam, że to kwestia rachunku ekonomicznego. I rzeczywiście praca za 115 brutto to trochą cienizna. Ale jak mawia moja babcia, MUS TO NAJWIĘKSZY PAN.
Jeśli ci ludzie przyjechali na kontrakty a w Polsce siedzieli na bezrobociu albo mieli lukratywne oferty pracy za 5zeta na godzinie w ochronie, to biorąc pod uwagę że dostali zakwaterowanie i tak złapali Pana Boga za nogi. A że czekali na wypłaty... A co mieli zrobić? Przecież wiesz jak tu się czasem ludzi przywozi do pracy... Jak taki ludzik jest tu świeży, nie zna języka, a cała jego Norwegia to zakład pracy, sklep, mieszkanie i bus na lotnisko, to co on ma zrobić? Powiedzieli im czekajcie, to czekali. Inna rzecz jest taka, że gorszych [tu wstaw dowolne brzydkie słowo] niż Norweg na dorobku to na całym świecie ze świecą szukać.
Zaniżanie stawek oczywiście jest irytujące i ja też dostaje piany jak negocjuję kontrakt i nagle wbija mi się jakaś polska czy litewska firemka z ofertą 200koron brutto na godzinę. Albo setki i tysiące naszych czarnuchów ze stawką 100 czy 120 koron/godzinę do ręki. No ale tak naprawdę co masz takiemu człowiekowi powiedzieć? Spadaj jełopie tilbake do Polski i niech twoje dzieciaki zdychają z głodu bo w kontaktach między firmami poniżej 350 za godzinę pracy malarza/szpachlarza to ja nawet e-maila nie odbieram?
Ja myślę, że trzeba żyć i dać żyć innym. I nie zapominać o przeszłości, bo każdy z nas swoje przeszedł gdy tu przyjechał. I ja i Ty. Pamiętasz jak Ci było na początku? Ja pamiętam i nigdy tego nie zapomnę. I nigdy biedaka co robi za 100 na godzinę frajerem nie nazwę, bo wtedy to ja byłbym zwykłym zadufanym sk...synem. Mogę go nazwać szkodnikiem, ale nie frajerem. Bo dzieci szkodnika potrzebują jeść tak samo jak moje czy twoje.
A już zupełnie inną kwestią są te wydumane i wyssane z palca opowieści o stawkach. Ile to niby zarabia fachowiec? Minimum 200 na godzinę? 250? 300? Może tysiąc...
Moja dobra koleżanka która jest tu od 10 lat pracuje w przedszkolu za chyba 140. Jej mąż ma 250 za godzinę, ale to człowiek z biegłą znajomością kilku języków, inżynier i specjalista w swojej branży. Mój kolega, rodowity Norweg jest szefem kuchni i dostaje 25.000 netto miesięcznie, oczywiście plus napiwki-ale to jest ekstra, raz jest, raz nie ma. Ja dziś zarabiam godziwie, ale zanim nie nauczyłem się dobrze języka pracowałem jako kasjer w sklepie spożywczym za 152 korony na godzinę. A moja żona w tej samej sieci tylko w innym sklepie za 148 za godzinę pracuje do dziś, a gdyby się zwolniła, to na jej miejsce są dziesiątki chętnych. W tym młodych, rodowitych Norwegów.
Butikksjef asistent w branży spożywczej to na dziś w Oslo kasa rzędu w niektórych wiodących sieciach 170 nok.
No to przepraszam, to ile by polski fachowiec budowlaniec chciał zarabiać żeby mu było dosyć? Może tyle co norweski adwokat?
Żyj i pozwól żyć innym. To, że zarabiam godziwie nie upoważnia mnie do tego, aby wyśmiewać i poniżać innych, takich którym się nie udało, czy tych co dopiero zaczynają. A już na pewno ni tych, co robią to co robią bo MUSZĄ. Bo w Polsce dzieciaki zdychają z głodu. Zwłaszcza że ci którzy nie przebierają na tym forum w słowach, to przeważnie osoby które bez słów typu -bardzo przepraszam- kurwa, huj, pierdolić nie poradziły by sobie z kupnem paczki papierosów.
Już widzę te ich setki koron za godzinę, potężne firmy i mercedesy całymi rzędami stojące przed ich wypasionymi rzecz jasna rezydencjami.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie, oraz wszystkich innych zdrowo myślących na tym forum.