Nie rozumiem ludzi, którzy narzekają na problemy z Norwegią i tutejszą ludnością tubylczą. Wiadomym jest, że nikt tu nie przyjeżdża spijać drinków w palemką na ciepłej egzotycznej plaży tylko pracować(prędzej walić Aquavitę z łosiami). Problem pojawia się gdy taki Iksiński wyobraża sobie kraj mlekiem i miodem płynący, w którym kasa nabija się sama, a on sam tak opływa zajebistością, że pracodawcy już ustawiają się w kolejkach do niego. Sam tak myślałem zanim przyjechałem: mam dobry fach, znam doskonale angielski, reszta to bułka z masłem. I co? Ano brutalne zderzenie oczekiwań ze ścianą rzeczywistości. Zamiast dobrze płatnej pracy specjalisty, praca jako rozwoziciel reklam, teraz jako malarz.
Największą zadrą w palcu przeciętnego Iksińskiego, jest ta niechęć do nauki norweskiego. Coś tam złapie aby tylko dziamać, mamrotać pod nosem coś. Ci co muszą umieć, będą umieć. Reszta szeregowych pracowników firm branży usługowej nie czuje potrzeby nauki języka norweskiego. Są tu na chwilę, zarobić, odkuć się i wrócić. Nie mają chęci nauczyć się języka, zamykając sobie jakąkolwiek drogę rozwoju, czy polepszenia zarobków. Ba część uważa, że angielski na poziomie "Kali jeść, kali pić" jest wystarczający. Niestety tutaj ludzie patrzą na Ciebie przez pryzmat języka. Jak ledwo składałem zdania zachowywali się względem mnie inaczej niż teraz, gdy nie rozumiem jednego zdania na ileś i powiem coś niegramatycznie.
Nie chciałem tutaj przyjeżdżać, ale przyjechałem tu z konkretnego powodu i zostałem. Adaptuje się do nowych warunków, ale przenigdy nie poczułem, albo nie zostało mi dane do zrozumienia, że jestem człowiekiem gorszej kategorii. A tym bardziej nie uważam się za takiego. Mało tego pierwsze miesiące tutaj poprawiły mój angielski i pewność siebie w kontaktach międzyludzkich. I nie mam problemów z Norwegami a oni ze mną. Wiadomo cebulę znajdziesz wszędzie, ale ja mam chyba szczęście do dobrych ludzi tutaj. Prędzej Cię krajan wydyma niż Norweg.
Poza tym każdy jest kowalem swojego losu. Jeśli czujesz się obco, nie możesz się odnaleźć to chyba czas przemyśleć swoje położenie. Po co się męczyć i być nieszczęśliwym? Może lepiej wrócić i zarabiać w Polsce najniższą krajową i czuć się u siebie.
Peace