Warto, warto sie nauczyc. Tylko czesto bywa tak, ze jakas instytucja zamawia dla nas tlumacza, bo chce nam "pomoc" w zrozumieniu i nie pytaja, czy chcemy.
Znam takie dwa przypadki. Niektorzy tlumacze traktuja nas jak idiotow i nie biora pod uwage, ze ktos po prostu zna norweski i nie prosil o tlumacza. W pierwszym przypadku facet nie tlumaczyl polowy tego co bylo mowione. A w drugim przypadku, w szpitalu, bardzo powazna sytuacja zagrozenia zycia, komplikacje. Szpital , chyba w trosce, zamowil tlumacza, chociaz byla mozliwosc rozmowy po angielsku na wysokim poziomie. Przybyla pani. A tlumaczenie wygladal tak, ze lekarz po norwesku mowi " niedotlenienie spowodowalo bardzo rozlegle i nieodwracalne uszkodzenie mozgu", a tlumaczka " no, no, ten, no mozg ma uszkodzenie". Lekarz mowi " reanimacja trwala ponad trzy godziny, uzywalismy kilka razy urzadzenia do zatrzymania i pobudzenia serca", a tlumaczka " pierwsza pomoc trwala 3 godziny i dawali mu ten, yyyy, no ten mmmm - no co osoba zainteresowana pomogla - DEFIBRYLATOR - tlumaczka, no no no wlasnie"
Tlumacza, ktorego moge z reka na sercu polecic, to pani Helena Mockallo z Oslo. Kobita jest profesjonalistka.