Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Kultura

„Pan Tadeusz” zachwyca Norwegów, mimo że nie znają Mickiewicza

Klaudia Synak

19 maja 2016 13:09

Udostępnij
na Facebooku
1
„Pan Tadeusz” zachwyca Norwegów, mimo że nie znają Mickiewicza

Adam Mickiewicz jest w Skandynawii mało znanym pisarzem. Ale Norwegowie i tak zachwycają się nowo otwartym muzeum „Pana Tadeusza” we Wrocławiu.
W kwietniu na wrocławskim rynku zobaczyć można było Adama Mickiewicza – a dokładniej hologram jego głowy, opisuje felietonista norweskiej gazety Dagbladet, Fredrik Wandrup, który niedawno odwiedził Wrocław.  

Hologramowy Mickiewicz czytał fragmenty z „Pana Tadeusza”, wielkiej polskiej epopei narodowej, których mogli posłuchać przechodnie, podczas gdy aktorzy ubrani w dziewiętnastowieczne stroje tworzyli w oknach sylwetki cieni.

Wszystko z okazji otwarcia nowego interaktywnego muzeum poświęconego „Panu Tadeuszowi”, w którym uczestniczyło też wiele norweskich osobistości, w tym minister spraw zagranicznych Børge Brende.

Mickiewicz nieznany

Adam Mickiewicz, jeden z najsłynniejszych polskich autorów epoki romantyzmu, jest praktycznie nieznany w Norwegii. Jeśli już pojawiają się o nim wzmianki, to w kontekście tego, że jest polskim odpowiednikiem norweskiego Henrika Wergelanda, poety i dramatopisarza, którego w Norwegii uznaje się za najwybitniejszego twórcę okresu romantyzmu. „Pana Tadeusza” Norwegowie kojarzą jedynie jako „polskigo Peera Gynt”. Peer Gynt to słynny dramat autorstwa Henrika Ibsena napisany wierszem. Opowiada o człowieczeństwie. Autor zadaje też w dramacie uniwersalne pytania: „Czym jest człowiek?” i … „Czym człowiek różni się od trolla”

W Skandynawii „Pan Tadeusz” ukazał się jedynie po duńsku. Norwegia miała jednego tłumacza, nieżyjącego już Martina Naga , który podjął się przełożenia kilku poematów Mickiewicza oraz „Pieśni Jankiela” z „Pana Tadeusza”.

Do roboty, Norwegio!

„Weź się do roboty, Norwegio!” wzywa więc felietonista, który pozazdrościł wrocławskiego muzeum. Dlaczego by nie stworzyć podobnego nowoczesnego muzeum poświęconego Peerowi Gynt?, sugeruje.

Niektórzy zapewne są ciekawi, dlaczego muzeum powstało we Wrocławiu, mieście, w którym Mickiewicz nigdy nie był. Urodził się przecież na terenie dzisiejszej Białorusi, w Nowogródku.

Odpowiedź jest prosta – oryginał powieści został skradziony najpierw przez rosyjskich zaborców, a później przez nazistów podczas drugiej wojny światowej. W 1945 roku cudem go odnaleziono i przywieziono do wrocławskiego Ossolineum. Teraz mogą go oglądać wszyscy.

Muzeum imponuje zaawansowaną technologią. Ruchem ręki można przwywołać treść tekstu i obraz w formie świetlistej kuli lub wertować manuskrypty czy zbiory listów, które przypominają elektroniczne książki. W jednym z pomieszczeń wyświetla się na ekranie debatę znawców literatury, którzy dyskutują o znaczeniu „Pana Tadeusza”.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


X Y

28-05-2016 15:31

Już to widzę, jak Norwedzy strzelają achy i ochy nad czymś czego nie rozumieją i mają to głęboko w dupie. Gdyby to był amerykański pisarz...no to co innego, ale polski?!

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok