Kim są Polacy w Norwegii?
fotolia.pl - royalty free
Tożsamość
Zabiegani między pracą, szkołą dzieci, zakupami, próbami integracji i szlifowaniem języka. Nowoprzybyli, jeszcze zestresowani, czy i jak sobie poradzą. Trochę zagubieni lub zbyt pewni siebie już na starcie. Osiadli od kilkunastu lat, z wieloletnim stażem pracy, mówiący płynnie dialektem, spokojni, z domem na kredyt, który jednak pozwala żyć na godnym poziomie.
Czy my się w ogóle zastanawiamy nad naszą tożsamością?
– Mój syn przyszedł ostatnio ze szkoły – mówi Paulina, mama dwunastoletniego Piotrka. - Z szelmowską miną zaczął recytować wiersz, od którego słów zaczęło mi się robić ciepło na sercu. Do czasu. Wiersz ten brzmiał mniej więcej tak: „Kto Ty jesteś? Polak mały? Jaki znak Twój? Orzeł biały. Gdzie Ty mieszkasz? Na obczyźnie. W jakim kraju? W Skandynawii. Czym Twa ziemia? Mą Ojczyzną. Czym zdobyta? Pracą żyzną. Czy ją kochasz? Kocham szczerze. A w co wierzysz? W pieniądz wierzę.” Popłakałam się. I to bynajmniej nie z dumy nad kreatywnością mojego dziecka i jego kolegów – załamuje ręce Paulina.
Nasiona na obcej ziemi
Pan Kazimierz pracuje w Norwegii jako inżynier. Jego żona Maria też jest bardzo związana z polskimi tradycjami.
– Od lat staramy się, żeby wszystkie najważniejsze święta spędzać w Polsce. Przede wszystkim Boże Narodzenie i Wielkanoc. Niestety mąż nie dostał urlopu na tegoroczne Święto Zmarłych, ale ja w imieniu obojga poleciałam do Polski zapalić światło na grobach naszych rodziców i innych bliskich osób – mówi pani Maria. – Tego, co w sercu, się nie zapomina – dodaje kobieta.
Są też tacy, którzy z uwagi na brak urlopu lub wysokie ceny biletów pozostają w Norwegii.– Jeśli nie możemy lecieć do Polski to zawsze dzwonimy do naszych bliskich, tak jak teraz niedawno na Święto Zmarłych – mówi Paweł, tata dwunastoletniej Beatki i pięcioletniej Basi. – Wspominamy naszych bliskich zmarłych i opowiadam dzieciom o ich świętej pamięci dziadkach.
Paweł jest bardzo krytycznie nastawiony na przykład do Halloween, które w Norwegii z każdym rokiem zdobywa coraz większą popularność. Nie wszyscy jednak kultywują polskie tradycje. Paweł opowiada o młodych polskich małżeństwach, które niedawno sprowadziły się do Stavanger.
– Przylecieli i wpadli po uszy. Norweskie flagi na domu. Na obiad tylko fiskeboller. A dzieciaki przebrały się za kościotrupa i czarownicę na Halloween – mówi poważnym głosem mężczyzna. – Te maluchy mają jakieś sześć czy siedem lat. Od kogo dowiedzą się o naszej tradycji i korzeniach, skoro rodzice już na wstępie oblewają ten egzamin? – pyta.
Jesteśmy jak nasiona wyrwane z macierzystej gleby i rzucone na obcą ziemię. Dopiero zapuszczamy korzenie. W nowym kraju, bez przeszłości, bez przodków, zatracamy tożsamość kulturową. Kim będziemy? To się okaże za kilka lat.
To może Cię zainteresować
09-11-2015 21:56
3
0
Zgłoś
06-11-2015 12:30
0
0
Zgłoś
05-11-2015 21:43
6
0
Zgłoś
05-11-2015 19:54
3
0
Zgłoś
05-11-2015 06:48
4
0
Zgłoś
04-11-2015 22:40
25
0
Zgłoś
04-11-2015 20:49
0
-1
Zgłoś