Fot. Midsund kommune |
- Mówiąc w skrócie, nasza firma zajmuje głównie spawaniem i innymi pracami określanymi jako „brudne”, czyli takimi, jakich Norwedzy z reguły nie lubią podejmować – wyjaśnia Tennfjord.
W takim układzie imigranci zarobkowi to prawdziwe bogactwo, by nie rzecz: wybawienie. W zakładach Aker Midsund pracują Czesi, Polacy, Rosjanie i obywatele państw bałtyckich. Wśród inżynierów jest trzech Czechów i jeden Polak.
Bariery
– Wyzwaniem jest oczywiście kwestia językowa. Dobra znajomość norweskiego jest ważna dla komunikacji. Nasi pracownicy muszą być w stanie przeczytać i zrozumieć, co mają pospawać. Żony i dzieci pracowników przyswajają język szybko. Mężczyźni bardziej skupiają się na pracy i zarabianiu pieniędzy – przyznaje Tennfjord. - Integracja stanowi dla naszych polskich pracowników największy problem i dlatego musimy zrobić w tej kwestii więcej, niż to, co są w stanie zaoferować władze publiczne. Obecnie zastanawiamy się poważnie nad zorganizowaniem we własnym zakresie kursu języka norweskiego. Musimy coś zrobić w celu zagwarantowania, że pracownicy będą nas rozumieć.
Integracja
Tennfjord uważa, że spora część pracowników i ich rodzin poradziła sobie z integracją śpiewająco, pomimo tego, że, jak na razie przynajmniej, spółka Aker Midsund niewiele zrobiła w tym kierunku. Udana adaptacja Polaków i ich rodzin do życia i pracy w Norwegii to raczej zasługa różnych organizacji, stowarzyszeń oraz gminy.
- Bardzo być może, że teraz my też będziemy musieli bardziej się postarać – powtarza zakłopotany Tennfjord. - Uważam, że imigranci to pozytywny czynnik w naszej gminie. To ludzie, którzy przyjeżdżają tu, żeby pracować i żeby pracować jak najwięcej. Wielu z nich kupuje też stare domy, bo np. tylko takie były dostępne, i odnawia je.
Rekrutacja
Aker Midsund AS zatrudnia niewielu pracowników wynajętych od agencji, ale za to aż 25% spośród osób zatrudnionych na stałe stanowią imigranci.
Peter Tennfjord mówi, że ciężko wyobrazić sobie spółkę o zasięgu globalnym bez wysokiego odsetka zatrudnionych w niej cudzoziemców. A potrzeba rekrutacji i zatrudniania imigrantów zarobkowych jest wciąż bardzo duża.
Klucz
– Nowi mieszkańcy, osiedlający się w jakimś kraju, zawsze stanowią wyzwanie, ale są też ubogaceniem dla lokalnej społeczności – mówi radny gminy Midsund, Ketil Ugelvik. - Midsund jest tą spośród gmin w województwie Møre og Romsdal, która posiada największy odsetek imigrantów zarobkowych, zarówno w przemyśle mechanicznym, rybołówstwie, jak i sektorze publicznym.
Kluczem do udanej integracji są język i kultura. Ze strony przedsiębiorstw ważną rzeczą są wewnętrzne procedury kontroli jakości oraz BHP, a do tego potrzeba, by pracownicy znali język norweski. Ugelvik sygnalizuje, że języka norweskiego w szkole będą uczyć się ludzie należący do 15 różnych narodowości.
Zasób
– W wielu dziedzinach duży napływ imigrantów stanowi dla lokalnej społeczności zasób, z którego warto korzystać. Przydaje też dynamiki lokalnemu rynkowi mieszkaniowemu. Podczas gdy wiele osób przeprowadza się do mieszkań w centrum, cudzoziemcy przejmują ich dawne domy i odnawiają je.
W latach 1999 - 2011 gminie Midsund przybywało co roku 14 nowych mieszkańców-imigrantów (imigracja netto).
Wiele osób zagranicznego pochodzenia zatrudnianych jest przez samą gminę. Dotyczy to zwłaszcza przedszkoli oraz sektora opieki.
Źródło: Romsdals Budstikke
To może Cię zainteresować
07-10-2013 11:59
0
0
Zgłoś
18-03-2013 17:00
0
0
Zgłoś
18-03-2013 16:53
0
-2
Zgłoś
18-03-2013 16:47
1
0
Zgłoś
18-03-2013 16:28
0
0
Zgłoś
15-03-2013 20:03
1
0
Zgłoś
15-03-2013 17:42
2
0
Zgłoś
15-03-2013 10:49
0
0
Zgłoś
14-03-2013 23:41
0
-1
Zgłoś