Wielkie gwiazdy muzyki nie chcą grać w Norwegii. Powód prozaiczny: nie spełnia wymagań
Telenor Arena w Oslo często gości wielkich artystów. Niestety nawet ten obiekt jest niewystarczający dla części muzyków. wikimedia.org/CC-BY-3.0/ -Helge Høifødt
Problem nie wynika jednak ze złej woli artystów, a leży po stronie Norwegii, która nie posiada obiektów, mogących pomieścić wystarczającą liczbę osób. Poza tym te już istniejące, często nie spełniają wymogów danego artysty. Jest też jeszcze jedna kwestia: słaba pozycja korony norweskiej w porównaniu do dolara amerykańskiego, funta brytyjskiego czy euro.
Nie spełniacie wymagań, nie będzie koncertu
Wielkie widowiska muzyczne często dopełnia oprawa wizualna – ekrany, na których wyświetlane są wizualizacje czy elementy scenografii. Oprócz tego na scenie musi znaleźć się sprzęt muzyczny, a artyści muszą mieć pełną swobodę ruchu podczas grania. Wiele scen norweskich jest zwyczajnie zbyt małych, by pomieścić niektórych artystów. Część muzyków jest w stanie zrezygnować z części scenografii, jednak większość nie ma w zwyczaju ograniczać swojego dopracowanego pod każdym względem widowiska na rzecz występu w jednym kraju.
Dlaczego bilety są takie drogie?
Artyści znani na całym świecie i okupujący listy przebojów liczą sobie za jeden występ całkiem pokaźne sumy, a to, przy kursie korony, sprawia, że koncerty przestają być opłacalne dla organizatora, bo zamiast zarobić, musiałby dokładać. Wyjściem mogłyby być obiekty mieszczące większą liczbę osób, dzięki czemu można by sprzedać więcej wejściówek. Innym wyjściem byłoby zwiększenie ceny za bilety, jednak już teraz są one wysokie, więc wzrost cen mógłby przynieść odwrotny skutek.
Festiwale to jeszcze większy mętlik organizacyjny
Dodatkowo, organizatora wciąż obowiązuje konkretny budżet na festiwal, na którym chce także zarobić, a podczas każdego dnia festiwalu musi zagrać odpowiednia liczba artystów. Wykosztowanie się na wielką gwiazdę może skutkować brakiem pieniędzy na artystę mniejszej rangi kolejnego dnia festiwalu, powodując lukę w harmonogramie festiwalowych koncertów. Dlatego artyści takiego kalibru, jak np. Foo Fighters, Radiohead, Katy Perry czy Ed Sheeran nie wchodzą w grę podczas planowania norweskich festiwali.
Idealnym przykładem jest ostatnia sytuacja festiwalu Skyhøyt w Molden. Nie sprzedano odpowiedniej liczby biletów, więc zabrakło środków na opłacenie artystów. Jeden po drugim muzycy zaczęli wycofywać się z festiwalu, więc wydarzenie ostatecznie się nie odbędzie.
Nie ma dotacji, nie będzie wielkich koncertów
Oczywiście, zarówno teatr, jak i muzyka symfoniczna to ważne gałęzie sztuki, które należy wspierać, jednak położenie całego nacisku na tę gałąź wydaje się posunięciem irracjonalnym, tym bardziej, jeśli spojrzy się na liczbę uczestników takich wydarzeń. Zgodnie z oficjalnym sprawozdaniem Teatru Narodowego na 2016 roku, otrzymał on 197,3 miliona koron wsparcia, a przedstawienia obejrzało łącznie przez cały rok 275 tysięcy widzów. Dla porównania wielkie gwiazdy muzyki rozrywkowej podczas jednego koncertu zbierają od 40 tysięcy do nawet 50 tysięcy fanów. Niestety z powodu braku dotacji i sztywno obliczonym budżecie koncertów, niemalże niemożliwym jest usprawnienie istniejących obiektów, lub wybudowanie nowych, spełniających oczekiwania największych artystów.
Obecna sytuacja to błędne koło. Wielcy artyści nie przyjadą do Norwegii, ponieważ obiekty nie spełniają ich wymogów lub nie jest to opłacalne dla organizatora. Kiedy większy koncert się już odbędzie, to ceny biletów szybują w górę, by organizator mógł cokolwiek zarobić na danym wydarzeniu, a dotacji na nowe obiekty, które mogłyby rozwiązać ten problem, nie ma. Zmiany obecnego stanu rzeczy należałoby szukać najszybciej w przeniesieniu części dotacji państwowych z tych na teatry i muzykę symfoniczną, na rzecz obiektów przeznaczonych do pomieszczenia kilkunastu tysięcy ludzi podczas koncertu światowej sławy muzyka.
To może Cię zainteresować
27-08-2017 09:17
2
0
Zgłoś