Fachowcy. Polak złota rączka
Polski hydraulik? fotolia.com - royalty free
W Szczebrzeszynie
W przeciwnym razie program ten, pozornie zabawny i niewinny, zburzy lub poważnie nadwątli budowany od lat wizerunek polskiego fachowca – bezbłędnego, pracowitego, szybkiego, rzetelnego, punktualnego, wszechstronnego – po prostu niedoścignionego dla reszty Europy i świata.
Kogo mamy w „Usterce”? Głównie dyletantów i naciągaczy. Gdzież więc jest prawda o polskich fachowcach? Pewnie pośrodku, choć jak już wspomniałem, za granicą staramy się chyba nieco bardziej. Jak więc widzą nas Norwegowie i jak przy nas wypadają norwescy fachowcy? Pokusiłem się o zbadanie sprawy z lekkim przymrużeniem oka, posiłkując się relacjami świadków oraz własnym doświadczeniem.
Skrócony Zaoczny Kurs Wszystkiego
Wykonałem kilka dyskretnych telefonów, przechodząc Skrócony Zaoczny Kurs Wszystkiego, i zabrałem się powoli acz starannie do pracy. Myślałem, że panu doktorowi zrzednie mina na widok mojej improwizacji, ale gdy po kilku godzinach zajrzał do piwnicy, był zszokowany tempem i dokładnością wykonania zlecenia, po czym rozszerzył zakres prac na teren całej posesji, zmuszając mnie tym samym do odbycia kolejnych teleszkoleń w zakresie ogrodnictwa, hydrauliki, materiałoznawstwa i nawet pszczelarstwa (pan doktor znalazł rój złożony z 2 pszczół i musiałem wiedzieć, co powiedzieć, bo „tak, to są pszczoły” go nie uspokoiło).
Duma, honor, wódka
Drugi raz słodkie owoce bycia Polakiem zebrałem dorabiając jako kelner w jednym z hoteli. Z polecenia szefa trafiłem do drink-baru, gdzie przez godzinę tachałem skrzynki pełne i wynosiłem puste, aby kolega nadążył serwować drinki. Następnym razem szef wysłał mnie tam już jako samodzielnego i jedynego pracownika obsługi baru uznając, że po tamtym szkoleniu wiem już o drinkach wszystko, po czym proroczo dodał: „Zresztą poradzisz sobie, jesteś Polakiem”.
Miło jest coś takiego usłyszeć, choć wiem, że bywają też przypadki kradzieży, pijaństwa i oszustw autorstwa naszych rodaków, na szczęście procentowo nieliczne. Norwegowie, pytani o Polaków, z reguły wypowiadają się o nas z dużym szacunkiem, podkreślając nasz etos solidnej pracy i takie tam dyplomatyczne dyrdymały, ale przyciśnięci do muru okazują też dużą świadomość naszych innych, czasem nie do końca pozytywnych „cech narodowych”. Wiedzą, że statystycznie lubimy wypić, że potrafimy być nerwowi, pokłócić się i krzyknąć jeden na drugiego, że mamy silne poczucie dumy i honoru, wolimy improwizować bardziej niż planować i że nie ma dla nas rzeczy nie do załatwienia. A w sytuacji zapotrzebowania na tańszą wódkę i papierosy można do nas walić jak w dym. To wiedzą oni o nas. A vice versa?
Wspomniałem o naszej dumie narodowej. Wcale mnie nie dziwi, że rozmawiając z Polakami o norweskich fachowcach słyszę między wierszami poczucie wyższości, a czasami słowa wypowiedziane wprost, że „norki” wolniej pracują, są mniej elastyczni, mniej uniwersalni i gdyby nie przewaga językowa oraz ochrona Państwa, nie mieliby wiele do powiedzenia. Z tą ochroną rzeczywiście mają lepiej. Polacy w kraju kombinują jak mogą, wiele napraw dokonują na własną rękę, przerabiają, zmieniają. Tu sprawa jest prosta: zrobisz coś sam w domu, tracisz ubezpieczenie. Lepiej wezwij fachowca – zapłacisz, ale będziesz mieć spokój. I dlatego nie ma tu takiej dzikiej konkurencji, a fachowcy z „papierkiem” o liczbę zleceń bać się nie muszą. A skoro nie ma presji, nie ma też tak silnej motywacji by trzymać „poziom światowy” i – w trosce o przewagę konkurencyjną – wiedzieć o swoim fachu wszystko. I o tym jest następny epizod.
Frank i kontakt
Ale muszę też stwierdzić obiektywnie, że z wyjątkiem powyższego przykładu, w dziedzinie innowacyjności i nowych technologii Norwegowie stoją w pierwszym szeregu i rzeczywiście są fachowcami znającymi się na rzeczy.
Wymierające zawody
Dodam jeszcze, że Norwegia dość intensywnie chroni wymierające zawody. Na przykład pszczelarze otrzymują zwrot połowy poniesionych kosztów i mają zapewniony zbyt całej produkcji. Na preferencje mogą też liczyć przedstawiciele takich rzadkich profesji jak garncarz, tkacz czy wymierający zawód łowcy dinozaurów. Od pewnego czasu czujni muszą też być zawodowi kierowcy. Jeżeli posiadają norweski numer personalny, nie mogą już zrobić dużo tańszego kursu kategorii C czy D w Polsce, bo uprawnienia te nie będą w Norwegii honorowane.
Nie wiem, jak w tym gronie prezentują się norwescy dziennikarze, ja w każdym razie postępuję według międzynarodowej zasady „lepiej nie dopowiedzieć niż zanudzić” i zanim ktokolwiek zorientuje się, że zaczyna robić się nudno i przydługo, następuje nagły i niespodziewany, ale jak najbardziej profesjonalny...
KONIEC
To może Cię zainteresować
31-01-2016 19:48
2
0
Zgłoś
31-01-2016 19:13
5
0
Zgłoś
31-01-2016 13:39
14
0
Zgłoś