Jak blisko nam do małpy?
Cywilizacja, kultura, moralność, uczucia wyższe - cóż to jest? Czy jest to jedyna rzecz odróżniająca nas od zwierząt? Czy może, zwierzęcy sposób na przetrwanie gatunku? Jak blisko nam do zwierząt?
Te pytania nasunęła mi lektura zbioru opowiadań Tadeusza Borowskiego. Widać w nich wyraźnie łatwość, z jaką można pozbyć się człowieczeństwa w obliczu ekstremalnie trudnych warunków przeżycia. Obóz koncentracyjny, maleńki kawałek terenu za drutami, wypełniony setkami tysięcy ludzi. Bez szansy na ucieczkę. Jedni, będący mieszkańcami obozu, drudzy, idący na śmierć. Wszystko to widać w opowiadaniu „Ludzie, którzy szli”. Jedni, więźniowie sadzący kwiatki, drudzy, idący na śmierć. Jedni, budują boisko, drudzy, idą na śmierć. Wszyscy widzą się wzajemnie, oddzieleni tylko pasmem drutów, jedni grają w piłkę i ich jedynym odruchem człowieczym względem ginących jest myśl bramkarza: „Między jednym a drugim kornerem za moimi plecami zagazowano trzy tysiące ludzi.”, wstają rano, idą na obiad, kładą się spać, drudzy idą w stronę łun krematoriów, na śmierć. Ci idący do gazu, patrzą ze współczuciem na ludzi za drutami, rzucają im jedzenie i cenne przedmioty patrząc z litością na nieszczęśników w pasiakach. Sami nie wiedzą jeszcze, że ich życie za chwilę się skończy. W ekstremalnych warunkach obozu koncentracyjnego ludzie tam uwięzieni, bici, głodujący, mordowani, zmuszeni zostali do porzucenia wszelkich wartości moralnych, społecznych i zasad cywilizowanego życia. Pozostała tylko zwierzęca walka o byt. Trzymanie się zasad człowieczeństwa było równoznaczne ze śmiercią.
PS:
Tekst pochodzi z mojej pracy semestralnej, ale pytania są jak najbardziej aktualne, zapraszam .