www.kontrowersje.net/strach_przed_polsk_...rzedaje_si_najlepiej
17 sierpnia 2017 roku ulicami Spandau – dzielnica Berlina – przemaszerowało kilkuset neonazistów. Marsz był poświęcony trzydziestej rocznicy samobójczej śmierci Rudolfa Hessa, który zszedł właśnie w berlińskim więzieniu, w dzielnicy Spandau. Hessa nie trzeba przedstawiać, ale być może tekst czyta poseł Szłapka albo inna nowoczesna lebiega, co to nie słyszała o Chełmońskim, to dopiszę, że był ludobójcą i jednym z czołowych przywódców Trzeciej Rzeszy.
Niemieccy naziści nie używali aluzyjnych haseł i plakatów, ale nieśli czerwono-biało-czarne flagi niemieckie z lat 1933-35 i transparenty z cytatem z Hessa „Niczego nie żałuję”. Marsz przeszedł bez zakłóceń, niemiecka policja nie zwinęła nikogo, a jedynie pilnowała, aby nie doszło do konfrontacji neonazistów z anarchistami i bolszewicką Antifą. A teraz przyznać się, jak na spowiedzi! Kto z Szanownych Czytelników słyszał o tej akcji, która miała miejsce zaledwie trzy miesiące temu? Domyślam się, że po drugiej stronie monitora nie wyrósł las rąk uniesionych w górę, ani też nie padło chóralne: „ja słyszałem”. O takich sprawach się nie słyszy, bo nie ma być o nich głośno, a przecież można zadać kilka kluczowych pytań, znanych w Polsce od lat.
Dlaczego na tę demonstrację pozwolono? Jak to możliwe, że Berlińczycy i Niemcy zgodzili się, aby ten skandaliczny marsz się odbył? Czy rząd niemiecki przeprosił za skandaliczne odgrzewanie największych demonów i hańby niemieckiej historii? Zabrała głos w tej sprawie kanclerz Niemiec i odcięła się od nazizmu niemieckiego? Organizacje żydowskie na całym świecie wystosowały apele? Media w Europie i za oceanem napiętnowały Niemców i przypomniały Niemcom, co robili w latach 1939-1945? Poszły w eter alarmy, żeby nie lekceważyć takich przerażających wybryków, bo identycznie rodził się faszyzm w latach trzydziestych ubiegłego wieku? Nic takiego nie miało miejsca, chociaż Niemcy, w przeciwieństwie do Polski, są twórcami i odpowiadają za zbrodnie ludobójstwa na tle rasowym.
Zupełnie inaczej wygląda to w Polsce. Nie więcej niż 300-500 idiotów od „czystej krwi” i „białej Europy” puściło bąka w Warszawie. Co więcej, oni nie cytowali Hessa, czy też innych haseł nazistowskich, oni wymyśllii własne głupkowate hasełka, podszyte topornymi aluzjami. I nagle rozpoczął się wyścig cudów. Z relacji świadków wynika, że durne transparenty zostały błyskawicznie zwinięte przez straż marszu, ale cudownie, we właściwym czasie i miejscu, znalazły się kamery TVN, GW i dalej w ułamku sekundy poszedł następny cud. Zdjęcia z „polskim nazizmem” obiegły wszystkie „media zachodnie”, odezwał się minister Izraela i nawet „sympatyzujące z PiS” środowiska żydowskie.
Kolejny cud, to cudowne przypisanie obecnej władzy odpowiedzialności za marsz, z którym władza i samo PiS nie mają absolutnie nic wspólnego. Ba! Ugrupowania narodowe z całą mocą podkreślają, że PiS to wróg, miłośnicy „Upainy” i zdrajcy Polski. Nic nie pomaga, po świecie snuje się łgarstwo, że „nacjonalistyczny” rząd Polski wspiera i pozwala na neonazistowskie marsze, z udziałem 60 tysięcy polskich faszystów. Nic nie poplątałem, takie rąbanki celowo mylące pojęcia, skalę i odpowiedzialność, produkowane są masowo. Pośród wielu przyczyn takiego stanu rzeczy jedną wyróżniłbym szczególnie. Polska ciągle jest traktowana jako strefa wpływów, kolonia do wydojenia i tak naprawdę wszystkie liczące się kraje:
Niemcy, Rosja, USA, Izrael nie mają żadnego interesu w tym, aby Polska była silna i suwerenna. Atrakcyjna powierzchnia i 40 milionów klientów oraz robotników to jest kąsek nie do pogardzenia i zdecydowanie lepiej taki kraj eksploatować niż pozwolić mu na swobodny rozwój. O niemieckim nazizmie się nie mówi, nie pisze i nie alarmuje, bo to zwyczajnie się nie opłaca. Nieustanne dyscyplinowanie i sprowadzanie Polski do strefy wpływów to bardzo dobry interes, zwłaszcza, że do jego rozkręcenia wystarczą minimalne środki – artykuliki w zachodniej prasie.
Jedyną odpowiedzią na tę strategię, do bólu przewidywalną, jest konsekwentne budowanie polskiej suwerenności i polskiego ducha. Proces ten postępuje niebezpiecznie szybko i skutecznie, stąd ta cała histeria. Nie „polskiego nazizmu”, ale silnej gospodarczo i politycznie Polski, boją się światowi biznesmeni i propagandyści.