napisał:
karsk napisał:
Diagnoza lekarza nie ma wagi dokumentu, i może ja podważyć urzędnik? To dziwna i niebezpieczna tendencja, ale chyba się przyjmie że względu na rozmaite oszczędności. Po co np wydawać krocie na kształcenie, kiedy wystarczy kilkugodzinny kurs aby stać zie specjalista od odrzucania podań i oszczedzania na wypłacania świadczeń?
Pozdrawiam
Kazda diagnoza ma numer. Urzednik ma liste, ktore numery nie sa uznawane jako choroba i nie jest wyplacane chorobowe. Tak bylo zawsze i to nie jest nic nowego. Jedyne co nowe to to, ze komus chcialo sie z tej okazji sadzic.
Nie wiedziałem że tak jest. Słyszałem, ze jeśli choroba przebiega zbyt długo zdaniem pracodawcy i lub NAVu organizuje się rozmowę z pracownikiem w celu wypracowania sposobu aby przywrócić go jak najszybciej do pracy. Rozmowa może być z udziałem lekarza ale to pacjent decyduje na ile lekarz może wyjawic szczegóły choroby.
Jeśli obowiązuje taka tabelka to jeszcze prostsze rozwiązanie, nawet kursu nie trzeba.
Szkoda, że lekarz wskutek niewiedzy, zapomnienia lub lenistwa nie poinformował pacjentki że kieruje ja na nieplatne zwolnienie od pracy. Powinien się jej zapytać czy ma środki aby chorować bez prawa do zasiłku chorobowego.
Pozdrawiam