Cześć,
Powiedzcie mi, proszę, czy w obecnej sytuacji na rynku pracy (której nie znam, dlatego pytam) jest sens wybrać się do Norwegii w ciemno w celu poszukiwania pracy na miejscu?
Mam 26 lat, norweskiego nie znam (choć z uwagi na zdolności językowe byłbym w stanie dość szybko poznać ten język choćby na poziomie średniozaawansowanym), mój angielski jest płynny. W grę wchodzą, m.in. z uwagi na brak znajomości norweskiego, głównie prace fizyczne, w magazynach, z użyciem wózka widłowego lub gdzieś na produkcji. Mam kilka lat doświadczenia w wykończeniówce, 2 lata kierowałem wspomnianym wyżej wózkiem widłowym (połączone było to z obsługą klienta, ale w Irlandii). W Polsce zajmuję się m.in. nauczaniem angielskiego i tłumaczeniami w parze polski-angielski, ale to chyba w Norwegii średnio przydatne.
Napiszcie mi, proszę, co myślicie o wyjeździe w ciemno, bez kontaktów i znajomości języka. Jest sens ryzykować? Jaka jest szansa na znalezienie pracy? Kilka lat temu w Irlandii mi się udało, ale to jednak inna sytuacja, choćby dlatego, że już wtedy płynnie władałem lokalnym językiem. Interesuje mnie raczej coś więcej niż 2-3 miesiące pracy wakacyjnej, ale na start i taką okazję chętnie bym wziął. Czy przełom czerwca i lipca to dobry moment na przyjazd czy to może już za późno, aby złapać pracę sezonową? Może lepiej będzie np. we wrześniu lub październiku, kiedy studenci wrócą na uczelnie i będzie więcej wakatów?
Dzięki za poświęcony czas, liczę na Waszą pomoc!
Powiedzcie mi, proszę, czy w obecnej sytuacji na rynku pracy (której nie znam, dlatego pytam) jest sens wybrać się do Norwegii w ciemno w celu poszukiwania pracy na miejscu?
Mam 26 lat, norweskiego nie znam (choć z uwagi na zdolności językowe byłbym w stanie dość szybko poznać ten język choćby na poziomie średniozaawansowanym), mój angielski jest płynny. W grę wchodzą, m.in. z uwagi na brak znajomości norweskiego, głównie prace fizyczne, w magazynach, z użyciem wózka widłowego lub gdzieś na produkcji. Mam kilka lat doświadczenia w wykończeniówce, 2 lata kierowałem wspomnianym wyżej wózkiem widłowym (połączone było to z obsługą klienta, ale w Irlandii). W Polsce zajmuję się m.in. nauczaniem angielskiego i tłumaczeniami w parze polski-angielski, ale to chyba w Norwegii średnio przydatne.
Napiszcie mi, proszę, co myślicie o wyjeździe w ciemno, bez kontaktów i znajomości języka. Jest sens ryzykować? Jaka jest szansa na znalezienie pracy? Kilka lat temu w Irlandii mi się udało, ale to jednak inna sytuacja, choćby dlatego, że już wtedy płynnie władałem lokalnym językiem. Interesuje mnie raczej coś więcej niż 2-3 miesiące pracy wakacyjnej, ale na start i taką okazję chętnie bym wziął. Czy przełom czerwca i lipca to dobry moment na przyjazd czy to może już za późno, aby złapać pracę sezonową? Może lepiej będzie np. we wrześniu lub październiku, kiedy studenci wrócą na uczelnie i będzie więcej wakatów?
Dzięki za poświęcony czas, liczę na Waszą pomoc!