Sabsia napisał:
sama mam dwoje dzieci,w tym jedno 4 letnie i zastanawiam sie bardziej nad tym czy ten łobuz da sobie rade w nowym otoczeniu z nowymi dziecmi i co najwazniejsze niemogąc sie z nimi dogadac?prawdop.zaczyna w nastepny tydzien i przyznaje bardzo sie tego dnia boje...Miał ktos z was podobną sytuacje?
Mój synek poszedł do przedszkola, gdy miał 3,5 roku (już o tym pisałam), jest otwartym dzieckiem, które dogada się i dogadywało z każdym na wszystkich etapach swojego życia, ale początki w przedszkolu nie były łatwe. Trafł niestety do takiego o złej opini (dowiedziałam się później) i był tam bity i gryziony. Wychodził z domu z płaczem i z płaczem wracał. Nie pomagały interwencje, bo wszystkie dzieciaki (120 sztuk) terroryzował syn właścicielki przedszkola. Kiedyś popchnął go z wysokości na skały i mój mały wrócił z mocno zasiniaczonymi plecami, o mały włos nie skończyło się to na Policji. Potem przedszkole zmieniłam, po przeprowadzce, na w opini wielu, najlepsze w kommunie i wszysko się zmieniło. Raj na Ziemi. Sama pracoałam w jeszcze innym i muszę powiedzieć, że to wszystko zależy od pracowników przedszkola, ich posejścia. W razie problemów trzeba interweniować jak najszybciej. Dzieci norweskie bywają dość "brutalne", są wychowywane dość swobodnie. Nie raz byłam świadkiem, w różnych miejscach publicznych, sytuacji, że mój mały jest zaczepiany, popychany, płacze, a matka norweska stoi i dumna patrzy na swój mały cud. Trochę tu straszę, a może być całkiem w porządku. Niemniej sytuacja, gdzie w środku roku szkolnego przychodzi "nowy" i jeszcze nie ma z nim porozumienia, bo nie mówi po norwesku, nie jest łatwa i warto się przygotować. Bywa, że pierwszy tydzień jest OK, bo panie patrzą, pomagają, a kłopoty pojawiają się później. Koniec dramatyzowania. Trzymam kciuki, będzie dobrze.